a a a

O tym miescie

"O tym mieście złego słowa nie powiem"

 


ks. Jarosław Antosiuk - wikariusz i proboszcz w Radomiu w latach 2001-2006


Wywiad z ks. Jarosławem Antosiukiem, który ukazał się w „Gazecie Wyborczej. Radom” z dnia 26 września 2004 r. Ks. Antosiuk był proboszczem parafii pw. św. Mikołaja w Radomiu w latach 2001 – 2004.

Renata Metzger: Jak długo był Ksiądz związany z Radomiem?



Ks. Jarosław Antosiuk: Zacząłem przyjeżdżać z chórem jako psalmista, czyli dyrygent, w 1997 r. Od 1999 r. jeszcze jako osoba świecka byłem administratorem. W międzyczasie się ożeniłem, a w lipcu 2000 r. otrzymałem święcenia diakona, w lutym 2001 r. kapłańskie.


- Wspomniał ksiądz o żonie. Dla katolików brzmi to dziwnie: ksiądz i żona.

- Ożeniłem się jeszcze jako człowiek świecki, przed otrzymaniem ostatnich święceń. Tak pozwala nasz Kościół. Potem już nie wolno.

- Czym zajmuje się żona Księdza?

- Najważniejszym zadaniem żony przyszłego duchownego jest zapewnienie mu spokoju w domu, tak aby maksimum czasu mógł poświęcić parafii i wiernym. Bycie żoną księdza to masa obowiązków. Powinniśmy tworzyć przykładową pokazową rodzinę, by wierni mogli brać z nas wzór.

Dbać o spokój. A jak dziecko, bo ma Ksiądz dziecko, zapłacze nocą?


- Wszystko ma swoje plusy i minusy. Poza tym żona musi dbać o budowanie więzi z parafią, piecze też chleby eucharystyczne.


W zwykłej kuchence, w piekarniku, w domu?

- W domu, w prodiżu. To są takie niewielkie chlebki, składające się z dwóch części.


Księdza żona nie pracuje zawodowo?

- Nie, ale kieruje chórem, bo ma do tego stosowne wykształcenie.

Wyznawców prawosławia jest więcej na wschodzie kraju. A jak się pracuje tutaj, gdzie jest ich mało?

- Na niedzielne msze (Liturgie – przyp. S. D.) przychodzi do 20 osób, na Wielkanoc jest może 80. Plusem jest to, że wszyscy bardzo dobrze się znamy. Minusem obszar parafii - jest bardzo duży, bo obejmuje całe dawne województwo radomskie.

Z czego się utrzymuje parafia, bo przecież nie z datków 10 rodzin?

- Z cmentarza. Dopuściliśmy tu pochówki zmarłych innych wyznań. Ten cmentarz to prawdziwe błogosławieństwo, gdyby go nie było, to pewnie musielibyśmy coś innego wymyślić, szukać innych źródeł.

Wiadomo, że prawosławni przywędrowali do Radomia w XIX w., byli to np. urzędnicy carscy podczas zaborów. A teraz kim są, skąd pochodzą?

- Kim jesteśmy? Polakami. Faktycznie, takie było przenikanie prawosławia, jak pani mówi. Gdy już Polska odzyskała niepodległość, część dawnych urzędników, szczególnie niższego szczebla, została. Tu mieli rodziny, często ich żony były stąd. Teraz żyją w tym mieście ich potomkowie. W 20-leciu międzywojennym przyjechało tu z kresów wschodnich sporo kolejarzy wyznania prawosławnego, potem niektóre ofiary akcji przesiedleńczej w końcu lat 40. Jeszcze potem sporo osób z dzisiejszej Politechniki Radomskiej studiowało w Związku Radzieckim i tam poznało swoje żony.

Odkąd Ksiądz pojawił się w Radomiu, sporo działo się wkoło cerkwi: nowe mozaiki, dzwony i książka o cerkwi. Skąd pomysł na wydawnictwo, którego Ksiądz jest autorem?

- Często ktoś trafiał do cerkwi i wypytywał o historię. Stąd zachęcany przez osoby z biura konserwatora zabytków, a także przez późniejszego wydawcę prof. Henryka Bednarczyka z ITE, zacząłem nad nią pracę.

Żal Księdzu przenosić się do Krakowa? A może na odwrót - cieszy się Ksiądz, w końcu to bardzo ciekawe miasto?

- Nie chciałbym odpowiadać na to pytanie. Ja jestem ksiądz i gdzie mnie biskup pośle, tam idę i staram się służyć. Niech podsumowaniem pobytu w Radomiu będzie takie zdanie: nie mogę złego słowa powiedzieć o tym mieście.


Za:

http://miasta.gazeta.pl/radom/ 

serwisy internetowe strony internetowe