a a a

Ślady po kozienickiej cerkwi


Osoby wyznania prawosławnego zamieszkały w Kozienicach w drugiej połowie XIX wieku. W 1867 roku, przy nowym podziale administracyjnym kraju, utworzono z części dawnego powiatu radomskiego powiat kozienicki (ówczesna gubernia radomska - przyp. S. D.). Pojawiło się więcej urzędników z Rosji. Początkowo nabożeństwa dla prawosławnych z Kozienic odprawiane były w domu wynajętym od Piotra Sokołowskiego. Gdy do miasta przybył 25 pułk smoleńskiej piechoty, cerkiew ta okazała się zbyt mała i w latach 1905-1906 wybudowano nową. 

Cerkiew stała przy ulicy Warszawskiej. Miała dwie wieże. W wyższej, o wysokości 17 metrów, zwieńczonej dwuramiennym, metalowo-drewnianym czterometrowym krzyżem, umieszczono kilka dzwonów. Niższa, o wysokości czterech metrów, umieszczona była nad ołtarzem i zwieńczona dwuramiennym krzyżem metalowym. 

Po wycofaniu się Rosjan w 1915 roku cerkiew stała bezużyteczna. Po przybyciu do miasta grupy Legionów Polskich pułkownika Stefana Zielińskiego i katolickich żołnierzy wojsk austro-węgierskich, na krzyżach ucięto skośne ramiona, a cerkiew ósmego maja 1916 roku zamieniono na kościół garnizonowy Królowej Korony Polskiej. 

W tym okresie legioniści umieścili w cerkwi wyrzeźbioną przez siebie ambonę (obecnie znajduje się w kościele w Brzeźnicy). 

Po wojnie kościół zaczął być wykorzystywany na potrzeby młodzieży szkolnej, w której pamięci utrwalił się jako "dość jasny i w czasie nabożeństw wytwarzał jakąś radosną atmosferę". 

Krzyż na wieży wyższej był widoczny z daleka, był najwyższym obiektem w Kozienicach. Najpiękniej wyglądał o wschodzie słońca, gdy promienie odbijały się od pozłacanej blachy, którą krzyż był obity, świecił wtedy tysiącem świateł. 

Kościół garnizonowy stał do roku 1938. 

W latach 1938-1939 został rozebrany, a na jego miejscu władze miejskie planowały wybudować szkołę średnią. Wojna przeszkodziła w realizacji zadania. 

Rozbiórce uległy też obie wieże, na których umocowane były krzyże. Większy krzyż został przy tej okazji pozbawiony obicia z pozłacanej blachy i porzucony przy murze cmentarnym za strzelnicą. Nie wiadomo, jaki byłby jego los, gdyby nie wiara ludzi w jego świętą moc. 

Mieszkańcy Kozienic przenieśli krzyż i ustawili na skraju lasu, przy ulicy Głowaczowskiej i Sportowej, by chronił i zapobiegał groźnym wypadkom, które miały miejsce na drodze prowadzącej do Głowaczowa. Droga była pełna zakrętów, na odcinku z Kozienic do Chartowej było ich osiem. 

Krzyż przy drodze do Głowaczowa stoi do dziś, został częściowo wyremontowany i pomalowany, wokół krzyża mieszkańcy wykonali prowizoryczne ogrodzenie, a latem składane są pod nim bukiety kwiatów. 

Wiara ludzi w moc krzyża spowodowała, że został on uratowany od całkowitego zniszczenia, nie jest jednak tak piękny jak wówczas, gdy stał na wieży kościoła garnizonowego. Nie jest także jedyną rzeczą, którą udało się uratować. 

Wspomnianą już ambonę przewieziono do kościoła w Brzeźnicy. Metalowego ogrodzenia placu kościelnego użyto do ogrodzenia szkoły przy ulicy Radomskiej. Stoi tam do dziś. Płyty posadzkowe wykorzystano na wyłożenie korytarza w byłym Urzędzie Skarbowym w Kozienicach przy ulicy Warszawskiej. 

W czasie rozbiórki kościoła doszło do dwóch poważnych wypadków: jednemu uległ robotnik, który zdecydował się za odpowiednią zapłatą zdjąć krzyż z wieży kościelnej. Ludzie mówili, że się naderwał, chorował ciężko i umarł. Drugiego robotnika przygniotły ciężkie, dębowe drzwi. Doznał poważnego uszczerbku na zdrowiu i pozostał częściowo inwalidą. 

Fot. ze zbiorów Aleksandra Sosny

ks. Jarosław Antosiuk

Za: 
„Przegląd Prawosławny”, 2003 (11), wersja elektroniczna: www.przegladprawoslawny.pl
 
Oprac.: Stefan Dmitruk
serwisy internetowe strony internetowe